Seniorzy świętują Dzień Niepodległości
11 listopada to nie tylko radosne machanie flagą. Wzorem św. Marcina Dom Seniora wpiera ubogich.
Św. Marcin był rycerzem i żył w IV wieku. Legenda głosi, że w czasie jednej ze swoich wypraw spotkał żebraka. Widząc go, św. Marcin mieczem odciął połowę swojego płaszcza i razem z sakiewką pieniędzy wręczył ciepłe okrycie biedakowi.
Natomiast tradycja pieczenia rogali jest dużo młodsza. W 1891 roku Proboszcz Parafii św. Marcina w Poznaniu zachęcał wiernych aby tak jak Patron zrobili coś dla ubogich.
Wtedy poznański cukiernik, Józef Melzer, odpowiadając na apel proboszcza, upiekł trzy blachy rogali i przyniósł pod kościół. W następnych latach dołączyli do niego inni, aby każdy mógł w ten dzień najeść się do syta. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo.
Wczoraj nasze Seniorki przygotowały 180 rogali z białym makiem i orzechami, które zostaną przekazane przez Krakowską Radę Marcinów do DPS na ul. Krakowskiej i do Przytuliska św. Brata Alberta na ul. Skawińskiej w Krakowie.
Seniorki włożyły całe serce w przygotowanie rogali.
Pani Maria przyniosła orzechy które już od zeszłego tygodnia Panie łupały i mieliły. Nadzienie przygotowały wg przepisu Pani Krysi - orzechy zagotowane z mlekiem i połączone z masą z białego maku.
Natalia kilka godzin wypiekała rogale. Sprawdziliśmy - wyszły doskonałe.
Po skończonej pracy Seniorki rozpoczęły świętowanie Dnia Niepodległości.
Jak?
Oczywiście śpiewaniem pieśni patriotycznych!
Seniorzy mieli przygotowane śpiewniki i ćwiczyli pieśni z personelem już od kilku dni! Mamy w Domu Seniora kilku znakomitych śpiewaków Dominika, Ewa a przede wszystkim o. Stanisław.
Nasz Padre ma wspaniały głos i śpiewa całym sobą. Dodatkowo motywuje wszystkich aby śpiewali z pasją.
Jednak nasze Seniorki nie trzeba już dodatkowo zachęcać. Śpiewały energicznie, głośno i z prawdziwym wzruszeniem.
Zwłaszcza po historii, którą opowiedział Padre. Wielu sposród Was doskonale wie że o. Stanisław studiował w Rzymie i spędził 30 lat we Włoszech. Jednak niewiele osób wie, że jego pierwsza parafia, jako młodego księdza, to były okolice Monte Cassino.
Mieszkańcy miasteczka doskonale pamiętali wydarzenia z Wojny i wspominali Polskich Żołnierzy. Przynosili o. Stanisławowi fotografie młodych Żołnierzy, na odwrocie których zapisane były adresy w Polsce.
Pewnie domyślacie się dlaczego?
Tak, to były fotografie, które Żołnierze zostawiali na wypadek gdyby nie wrócili do Polski. I niestety wielu z nich zostało w tym miejscu na zawsze. Kiedy po latach pojawił się Polski Ksiądz, mieszkańcy Cassino przekazali mu fotografie poległych rodaków.
Wtedy głos zabrała Pani Janina. Okazało się, że Jej bliski krewny walczył w tej Bitwie. Sam przeżył ale zostawił tam wielu bliskich kolegów.
Po tej historii ze łazami w oczach zaśpiewaliśmy Czerwone Maki na Monte Cassino z myślą o tych wszystkich, którzy oddali życie za Wolną Ojczyznę.
Cudownego świętowania Kochani.
Nie zapominajcie o ubogich i potrzebujących!