5 miesięcy
Czas niby dalej biegnie, zajęcia w Domu Seniora św. Eliasza trwają, Plebiscyt Wybieramy Miłosiernego Samarytanina Roku w toku.
Wszystko niby tak samo, a zupełnie inaczej.
5 miesięcy bez Naszego Padre. Kochani, w dniu dzisiejszym za zgodą autora Maciek Szwec publikujemy list Jego autorstwa.
Witajcie,
Moi drodzy, nie mogłem się oprzeć, żeby wyartykułować krążące po głowie myśli o Stasiu. Niech będą bliżej Jego domu, w Wolontariacie. Może emocjonalnie, ale taki już jestem.
Trzymam kciuki za powodzenie w kontynuacji dzieła Stanisława. Życzę wszystkim zdrowia.
Do Stasia,
Ostatnie dni kwietnia 2025. Nie podejrzewałem, że może to być ostatnia kawa w „tym” gronie.
Spotkanie w „betlejemce”, jak nazywałem mały pełen bibelotów, idei, prac, pisanych, malowanych, rzeźbionych, przed, w trakcie i tych gotowych, pokoik Ojca Stanisława.
Gospodarz, Borys prof. Mikułowski i ja. Kawa Stasia pyszna. Tradycyjnie przygotowywana i parzona przez samego Wielebnego. Atmosfera przyjacielska i ciepła. Spokojna rozmowa trzech niemłodych już „chłopaków”. Przed nami w planach długi weekend, majówka i czas gdy z mojej wiejskiej stodoły wylatywały „produkowane” z pasją drewniane anioły. Tworzone z radością i na przekór materii.
Czekaliśmy Stachu na to spotkanie.
Można rzec, tradycja. Naostrzone dłuta, kawałki lipy, oliwki, sosny, kora, gotowe.
A tu przerażająca cisza. Sms od Roksany. A potem msze, u Karmelitów, w Bazylice Mariackiej i cicha modlitwa „na Różańcu” od Stasia. Baborów, nasze strony, tym razem gorzki i smutny.
Pustka.
Blisko mnie pozostał jedynie różaniec. Gdy mi go dawałeś, mówiłeś „weź Maciucha, męski, masywny, będzie ci służył” a ja na to „to pamiętaj, pochowaj mnie z nim”.
Nie tak miało być, Stachu. Nie tak.
Nie ziściła się „artystyczna” majówka.
Ale się wydarzyło przez te ponad 30 lat, stworzyło z Tobą, przez Ciebie i dzięki Tobie.
Cassino, Cinzia z cudowną Rodziną, Padre Carmelo, Francesca, Rzym jakiego nie znałem, ze Stani - Cicerone, Aquafondata z „Pierwszą Brygadą”, włoskie miasta i pipidówki. Konwent przy Karmelickiej, i nieograniczone potrzeby plastyczne wymyślane przez Ciebie. Albumy, obrazy, witraże a nawet ilustacje do książek, komiksy.
I czas Wolontariatu św. Eliasza. Bartek, Mariola, Tomek, Roksana, Agata, wielu wspaniałych, serdecznych ludzi i plastyk na posterunku i pod dowództwem Padre.
Mój wiejski dom, też ma swoje wspomnienia, poza stodołą, msza dla dwóch osób pod gołym niebem i poświęcenie kapliczki w ogrodzie. Twoje miejsce przy kuchennym stole. I te rozmowy a czasami pełne kazania.
Wypełniłeś moje życie barwnym, radosnym, twórczym działaniem ku chwale Boga i na pożytek ludzi.
Oczy na Twoich zdjęciach mówią „wiesz przyjacielu, mam pomysł, musimy go zrealizować”.
Ja jestem gotów, Ty - daj mi znak.